obiecanki cacanki
sł. Paweł Małolepszy, muz. Cezary Gierzyński
Raz pewien książe tak głośno marzył,
Nie będę zdzierał - jak moi starzy,
Ze swych poddanych ostatnich gaci.
Nie będę się na ich krzywdzie bogacił.
Zmienił się kiedy zaczął królować.
I bardziej niż tatuś gnębił swój lud.
Majątek trwonił na balach i łowach.
Biednym rozdając cięgi i głód.
Bo nie ważne co się mówi i myśli.
Ważne jest to co się robi.
Wszyscy którzyście dziś tutaj przyszli.
Wbijcie to sobie do głowy.
Pewna panienka z dobrego domu,
Wciąż przyrzekała, że nie da nikomu.
Jeno po ślubie - za zgodą mamy,
Weźmie to od niej mąż ukochany.
Lecz gdy rodzinny dom opuściła.
I w wielkim świecie życie poznała.
Z miejsca poglądy swoje zmieniła.
Za garść talarów się oddawała.
Gdy czas wyboru w kraju nastaje,
Wówczas się piękna prawda wydaje,
Jak wielu wśród nas jest polityków,
I mężów stanu wielkich bez liku.
Więc głosujemy - jak rozum każe,
Na tych co mają nam przychylić nieba.
Niestety zawsze się potem okaże,
Że wybraliśmy nie tych co trzeba.
Specjalna dedykacja dla sejmowych pierdzistołków i wszelkich innych przywódców
przywodzących mój kraj i jego uczciwych mieszkańców do zguby.
|
|